Wszystkie domy Olgi cz.2
Pół-Czeszka po matce, pół-Ormianka po ojcu, a całość składała się na prawdziwą Polkę. Za taką całe życie uważała się Olga Drahonowska - Małkowska. Kobieta nowoczesna, silna, nawet jak na dzisiejsze standardy. To, co najgorsze, spotkało ją na samym początku dorosłego życia; utrata najbliższej osoby, wojenna tułaczka, samotne rodzicielstwo, rozpaczliwa walka o przetrwanie na obczyźnie. Kiedy to przetrwała wiedziała już, że przetrzyma wszystko.
Z miejsca na miejsce z wiatrem
Po opuszczeniu w pośpiechu Zakopanego Małkowscy przez Wiedeń przedostali się w marcu 1915 do Szwajcarii, a stamtąd do USA. Mieszkają w Chicago, które Andrzej opuszcza i przenosi się do Pittsburga, gdzie obejmuje stanowisko redaktora nowego czasopisma. Olga zostaje sama, wkrótce rodzi syna. Chyba jej ta samotność w wietrznym mieście nie służy, bo po jakimś czasie, bez męża wyjeżdża do Europy. W 1917 przenosi się z Francji do Szwajcarii. Jest sama z maleńkim dzieckiem. To nie był dla niej łatwy czas. Aby utrzymać siebie i Lutyka podjęła ciężką pracę fizyczną w gospodarstwie ogrodniczym. Pewnie nie było jej łatwo, młoda, ambitna dwudziestoparolatka, z dyplomem wyższej uczelni w kieszeni, pracuje dużo poniżej swoich kwalifikacji, grzebiąc się w ziemi. Ale czy miała inne wyjście? W tym samym roku wyjeżdża do Londynu. Uczy tam muzyki, a wkrótce zostaje nauczycielką w polskiej szkole.
Londyn musiał być dla niej ważnym miejscem; to tam Małkowscy spotykają się po raz ostatni. Spędzają ze sobą tydzień. Ostatni tydzień w ich wspólnym życiu, w małżeństwie, które trwało niespełna sześć lat, z przerwą na dwuletnią rozłąkę. O śmierci męża dowiaduje się w Torquay w Devonie, małej miejscowości na południu Anglii, gdzie Olga przeniosła się szukając w ciężkiej chorobie syna łagodniejszego klimatu. Andrzej ginie tragicznej nocy z 15 na 16 stycznia 1919 roku. Olga zostaje na wyspach jeszcze prawie trzy lata.
Budujemy nowy dom
Załamuje się, ale równie szybko wraca do sił. Olga nawiązuje kontakty z międzynarodowym środowiskiem skautowym, organizuje odczyty i konferencje, zbiera dary dla kraju, którego młoda niepodległość prowokuje sowieckiego agresora do ataku. Pod koniec 1921 roku wraca z synem do Zakopanego.
Jej biegła znajomość języka i kontakty z wysp procentują; z pomocą przyjaciół polskich i brytyjskich Olga buduje w Sromowcach Wyżnych koło Czorsztyna Dworek Cisowy. Uczą się w nim dzieci, o których dziś powiedzielibyśmy - wykluczone społecznie. Biedne, chore, zaniedbane. Przerabiany jest program szkoły powszechnej i gimnazjum a także organizowane są kursy - znów nawiązując do współczesnych realiów- doskonalenia zawodowego. A to wszystko Olga realizuje z zastosowaniem metody harcerskiej. W latach 1926 - 1936 powstają kolejne budynki; „Orle Gniazdo” dla chłopców w wieku gimnazjalnym, „Dom Ludowy” przeznaczony na potrzeby wsi oraz „Watra”, gdzie odbywają się zbiórki i wre praca harcerska. Ten poukładany świat kończy się we wrześniu 1939 roku.
Pustelnia
1 września 1939, piątek, świt w Nowym Targu. Olga wraca z Trzebini, gdzie żegnała swojego jedynaka, który postanowił przedostać się do Warszawy, gdzie miał zaciągnąć się do wojska. Żegnała go prawie bez słów, ze ściśniętym gardłem. Teraz musi przedostać się do Sromowiec.
Świt zapowiada piękny, słoneczny dzień. Ówczesna prasa alarmowała, że Polsce grozi susza, bywały dni we wrześniu 1939, kiedy w cieniu temperatura sięgała 30 stopni Celsjusza. Pierwszy dzień wojny, a drogi już są ostrzeliwane. Olga trafia na zaminowany most, cicho skwierczy podpalony lont. Błyskawiczna decyzja i Olga przebiega przez most tuż przed eksplozją. Zmienia plan i postanawia iść do swojej Pustelni, takiego miejsca, gdzie odpoczywała i czuła się w nim naprawdę dobrze. Wracała do niego przez ostatnie lata swojego życia.
Lata dwudzieste, lata trzydzieste były czasem w życiu Olgi, kiedy tych domów nabudowała co niemiara. W 1924 rozpoczęła budowę Szkoły Pracy Harcerskiej w Sromowcach Wyżnych, największy budynek szkoły - Cisowy Dworek oddany został na wiosnę 1925. W 1927 roku powstało Orle Gniazdo a dwa lata później Watra. W 1930 roku Olga wybudowała Pustelnię, mały domek w stylu góralskim zaprojektowany przez Jana Koszczyca – Witkiewicza, bratanka Stanisława Witkiewicza. Ukryta w lesie, na północnym stoku doliny Harczygrund była dla Olgi azylem i przystanią. Na kamiennej podmurówce, z obszerną werandą i poddaszem, z okien którego w pogodny dzień widać było szczyty Tatr, pustelnia trochę przypominała góralski domek a trochę stary dworek. Ale w ten piękny wrześniowy dzień nie ma już tu klimatu sennego, letniego popołudnia. Kiedy Olga stanęła w drzwiach domu zobaczyła, że ukryli się tutaj wszyscy mieszkańcy Cisowego Dworku. Nie zabawili tam długo, Pustelnia nie okazała się tym razem bezpieczną przystanią; po ostrzelaniu budynku przez Niemców Olga postanawia rozpocząć ewakuację. Opuszczając Pustelnię zabiera z grządki garść ziemi. Na pamiątkę, na szczęście, które jakoś ją opuściło i nie chce powrócić.
Jeszcze jeden nowy dom
Olga nie potrafiła żyć poza Polską. Mimo świetnej znajomości języka i swobodnego poruszania się w brytyjskich realiach zawsze tęskniła za krajem. Los jest jednak przewrotny i znowu rzuca Olgę na wyspy, gdzie trafia już jesienią 1939 roku. Znowu, jak w latach dwudziestych, jeździ z wykładami po Anglii, zbiera wolne datki i... tworzy nowy dom; Dom Polskiego Dziecka dla polskich sierot wojennych. Wspierają ją brytyjskie skautki, cywile poruszeni jej opowieściami o losach małych sierot a także księżniczka Elżbieta, dzisiejsza królowa, która do każdorocznych życzeń Merry Christmas dołączała słodkie co nieco - beczułkę miodu dla dzieci. Ośrodek funkcjonuje do połowy lat 40. Potem, pozbawiony nagle rządowego dofinansowania, rozwiązuje się. Olga nie byłaby sobą, gdyby się poddała. Znowu wraca do urokliwego hrabstwa Devon położonego pomiędzy Oceanem Atlantyckim a Kanałem La Manche, z klimatem bardziej francuskim niż brytyjskim, z dwoma parkami narodowymi. Kupuje pod zastaw hipoteczny piękną posiadłość w Hawson Court, gdzie znowu otwiera Dom Polskiego Dziecka. Podopiecznych jej nie brakowało. Chęci do pracy również. Bo niby dlaczego miałaby tych chęci nie mieć? Zadłużając się i tworząc nowy projekt od zera, Olga ma dopiero 60 lat. To tak samo dobry czas, jak każdy inny, żeby zacząć od nowa. A to przecież ciągle nie ostatni dom Olgi.