Utrudnienia przy organizacji obozów i biwaków

Utrudnienia przy organizacji obozów i biwaków

Maciej Żywno, wojewoda podlaski

 

Myślę, że akurat na tej sali, każdy z was mógłby dać całą litanię tego, co utrudnia organizowanie bardzo ważnej rzeczy w metodyce harcerskiej jaką jest organizacja obozu letniego, zimowiska czy biwaku. Ja kiedy prowadziłem drużynę, mam też dystans, bo już 8 lat nie jestem w organizacji, to miałem zdecydowanie takie doświadczenie, że dobry obóz to jest dobry rok pracy z dziećmi i młodzieżą. I tę świadomość musimy mieć wszyscy. Musimy mieć świadomość, że inaczej wygląda obóz, na którym dzieci i młodzież mogą naprawdę nabyć określone umiejętności i wiedzę, a inaczej, jeżeli jest to obóz, na którym wyłącznie wypoczywają, ponieważ wszystko to, czego muszą się nauczyć, dostają gotowe; np. w postaci gotowego przywiezionego jedzenia. Natomiast jako wojewoda odpowiadający za bezpieczeństwo wiem jedno, że w obszarze bezpieczeństwa nie ma elastyczności. I tutaj w wielu obszarach jest tak, że jeżeli coś jest dopięte na ostatni guzik i zgodne z wymogami to spowoduje, że łatwiej jest to wyegzekwować, łatwiej jest mieć poczucie, że jest bezpiecznie. Tylko mamy do wyboru; albo trzymamy się czegoś bardzo sztywno, albo zabijamy ruch harcerski.

Ja to mówię naprawdę z pełną odpowiedzialnością, bo tak jak wspomniałem na początku to będzie oznaczało, że wyjątkowość, skuteczność, odpowiedzialność, wytrwałość harcerstwa wykorzystajmy do tego, aby uczyć, jak można żyć bezpiecznie, w warunkach, w których nie ma bieżącej wody, prądu, toy toya, a trzeba normalnie funkcjonować i nie zatruć się. Ja mam na koncie 20 lat bitych organizowania obozów i nie przypominam sobie żadnego zatrucia zbiorowego, pojedynczych też nie, ale pamiętam też kiedy skończyłem organizować obozy, kiedy weszły obowiązkowe toy toye. Ja wiem, że w tak poważnym miejscu mówimy o tak przyziemnych sprawach, ale to jest obszar na pewno kłopotliwy. Mamy to zdiagnozowane, że przy organizacji obozów mamy takie obszary kłopotliwe, jak obszar wymagań sanitarnych, ale mam wrażenie – wymagań, które można dyskutować i one są dyskutowane. Coraz bardziej jest akcentowany wymóg przeciwpożarowy. Strażacy coraz chętniej zaglądają na obozy, potrafią nawet taki obóz zablokować.

2 debataWymagania kadrowe – wspomniane było przed chwilą traktowanie instruktora harcerskiego. W 2000 roku zdobywałem harcmistrza i broniłem pracę magisterską i do dzisiaj mam takie wrażenie, że w ZHR – że dużo trudniej mi było zdobyć harcmistrza niż obronić pracę magisterską na uniwersytecie, na kierunku pedagogika opiekuńczo–wychowawcza. Zatem na ile ta kadra jest przygotowana do świadomego, odpowiedzialnego pełnienia swojej funkcji, a zatem też prowadzenia różnych form wypoczynku letniego? Doskonale wiemy, że kadra instruktorska, kiedy kończy swój obóz bardzo często pracuje na różnego rodzaju innych formach wypoczynku i świetnie się sprawdza jako jedna z najlepszych w fachu.

Współpraca z lasami państwowymi – ja jako syn leśnika muszę ich bronić trochę; na lasy państwowe też są nałożone wymogi pod kątem obszarów i miejsc, które udostępniają pod obozy letnie. Mam czasami wrażenie, że czasy, w których dostawało się fragment lasu i leśniczy mówił; macie uratować tylko dęby, a resztę wyciąć, bo to chwast dla dębów i macie tutaj obóz, po prostu się zakończyły. A dlaczego? To jest temat do dyskusji.

Zerkam na obecnego prezydenta Ełku Tomasza Andrukiewicza, wcześniej komendanta Chorągwi Płn–Wsch, który mi zatwierdzał obozy swego czasu. Wiele czasu walczyliśmy wtedy z dwoma rzeczami; tego, aby nie było kombinowania przy organizowaniu różnych form wypoczynku czyli krótko mówiąc, żeby wszystko było legalne, a z drugą rzeczą, która dzisiaj padła, że nie ma tak, że w całym kraju wymagania służb sanitarnych były identyczne. Naprawdę, w zależności od powiatu, gminy, te wymagania są różne. Nawet jako marszałek woj. podlaskiego zacząłem żartować, że może zróbmy na tyle, na ile się da łagodne wymagania, to z punktu widzenia turystycznego zrobimy region otwarty dla harcerstwa. Może będzie więcej przez to i harcerzy i turystów. Tak się nie da. Ale myślę, że przy pojęciu, że prawo ma chronić i pomagać, że bezpieczeństwo jest istotne, z instruktorami, z organizacjami harcerskimi dalej można dyskutować na temat obszaru, w którym można szukać takich rozwiązań, które pomagają, żeby to funkcjonowało bezpiecznie, ale i nie będzie dotykało metodyki harcerskiej.

Ja o tym mówię również dlatego, bo zaangażowałem się w ubiegłym roku bardzo mocno, bo nawet przez Rzecznika Praw Dziecka, w obronę świetlic środowiskowych. Wymóg ustawowy, który się pojawił - nagle wpisanie świetlic do placówek wsparcia dziennego spowodowało, że one muszą spełnić takie wymagania, w których oznaczało to w ubiegłym roku, że w samej Warszawie 2/3 świetlic ze stu było do zamknięcia, a w Białymstoku 90%. Udało się na razie ten czas, dzięki uprzejmości senatorów i posłów przesunąć na dwa lata, ale to nie rozwiązało problemu, a na pewno powoduje, że trzeba wrócić do tematu, jak wypełnić wymogi bezpieczeństwa a jednocześnie żeby nie ucierpiały dzieciaki, które pochodzą z bardzo trudnych rodzin, gdzie nie mają umywalki, różnych rzeczy, w tych świetlicach warunki dla nich i tak są luksusowe.