Harcerze jako wolontariusze i w sytuacjach nadzwyczajnych

Harcerze jako wolontariusze i w sytuacjach nadzwyczajnych

Marcin Wojdat, dyrektor Centrum Komunikacji Społecznej Urzędu m. st. Warszawy

 

To chyba jest najbardziej stresujące wystąpienie w moim życiu, bo taka siła harcerskiego munduru i przyjaźni...

Trochę się chciałem pokłócić z tytułem mojej wypowiedzi. Będę chciał nawiązać do tego, co Marek powiedział – do budowania kadr publicznych, bo to się wiąże ze współpracą i samorządu i administracji publicznej z harcerzami na co dzień. Pokłócę się trochę z tym tematem; wolontariusze, harcerze – ja boję się mówić o harcerzach, że są to wolontariusze, bo to nie są do końca wolontariusze, to są ludzie, których ich mistrzowie, ich drużynowi, komendanci szczepów, hufców wychowują do tego, żeby w specyficzny sposób żyli. Nie tylko żeby nazywali się wolontariuszami, ale żeby to, że pełnią służbę, było naturalne. No i później okazuje się, że stają się kadrą publiczną i cały czas próbują tę służbę pełnić, co widać po tej stronie stołu i po tamtej. To jest to, czego bym się obawiał; nie chciałbym, żebyśmy stawiali znak równości między harcerzem a wolontariuszem.

Jeżeli chodzi o sytuację kryzysową, to opowiem państwu jak wygląda kuchnia współpracy samorządu z organizacjami harcerskimi właśnie w sytuacjach kryzysowych i to będzie obraz tego, jaki mamy potencjał, którego nie warto marnować. To jest też taki postulat do nas, do urzędników. Pierwsza historia; tragiczny poranek związany z katastrofą smoleńską. Ja pracuję w Urzędzie Miasta i oprócz tego, że jestem dyrektorem centrum jestem też pełnomocnikiem prezydenta ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi i m.in. opiekuję się organizacjami harcerskimi. Informacja się bardzo szybko rozchodzi. Jestem w pewnym miejscu, dostaję telefon od swoich przełożonych, że za chwilę będzie spotkanie naszego wewnętrznego samorządowego sztabu kryzysowego i czy nie mógłbym zorganizować harcerzy. A ja już w tym momencie jestem z harcerzami dlatego, że oni sami się skrzyknęli, nie trzeba było ich wzywać, to oni powiedzieli; chodź, musimy zacząć rozmawiać. W tym samym czasie już byli na Krakowskim Przedmieściu i organizowali składanie kwiatów, wieńców i to jest pierwszy dowód na to, że wcale my jako urzędnicy nie musimy prosić o pomoc harcerzy. Oni to po prostu sami robią, musimy tylko stworzyć warunki do tego, żeby mogli się zorganizować, mogli działać i mogli pomagać.

2 debataDruga taka sytuacja, która jest związana z powodzią. Mieliśmy kilka sytuacji bardzo trudnych, jedna z nich była w Porcie Praskim, gdzie w pewnym momencie gigantyczna ilość wody uciekała pod ziemię, nie wiadomo gdzie. Były różne podejrzenia; stare tunele metra, piwnice, a woda po prostu ginęła. Był lej mniej więcej o średnicy tego pomieszczenia i tak wszystko spływało w dół, nie wiadomo było, co się z tą wodą dzieje i trzeba było ją znaleźć. I okazuje się, że kto przyszedł z pomocą? Właśnie harcerze w tych sytuacjach kryzysowych. Rozeszli się po Pradze i szukali tej wody w studzienkach tzn. czy ona gdzieś nie wybija i oczywiście ją znaleźli – uciekała jakimś dużym, burzowym kanałem.

Ale dlaczego o tym mówię? Bo ja nie ukrywam, że uczestnicząc w spotkaniach sztabów kryzysowych jest tak, że jest taki opór szczególnie służb mundurowych, żeby współpracować systemowo z organizacjami harcerskimi. Ten opór się pojawia na etapie planowania i organizacji pracy. Natomiast w sytuacjach kryzysowych, jak oni są faktycznie potrzebni, to pomysł na to, żeby wykorzystać i współpracować z harcerzami właśnie pojawia się wśród służb mundurowych; czy to służb wojskowych, policyjnych, straży pożarnej czy straży miejskiej. Wydaje mi się, że istotne w tym wszystkim jest to, żeby znaleźć taki sposób na współpracę samorządów czy administracji publicznej z organizacjami harcerskimi, żeby wspierać ich bieżącą pracę, która się odbywa właśnie m.in. w szkołach, odbywa się na obozach, na biwakach itd. czyli wykreować przepisy, które stworzą warunki, żeby wspierać budowę kadry w specjalny sposób przygotowanej, żeby zachowywać się dobrze i odpowiednio w trudnych warunkach. I wydaje mi się, że wbrew pozorom dzisiejsze przepisy prawa, szczególnie tego prawa, które jest związane z funkcjonowaniem samorządu, dają taką możliwość. Tylko nie potrafimy sprzedawać tych dobrych praktyk i pokazywać urzędom, urzędnikom, jak można to robić. Oczywiście są miejsca, gdzie trzeba byłoby te rozwiązania poprawić. Jakiś czas temu przy ostatniej powodzi pojawił się pomysł, żeby budować taki system pozarządowego zarządzania kryzysowego. I to jest też miejsce do tego, żeby stwarzać warunki, żeby właśnie organizacje harcerskie mogły przygotowywać różne rozwiązania, mogły szkolić się do działania w sytuacjach kryzysowych. Najważniejsze jest to, aby wspierać organizacje w normalnej, rocznej pracy systemowej z drużynowymi, w gromadach zuchowych i w drużynach harcerskich.